wtorek, 28 kwietnia 2020

Inne oblicze Albanii

"Śmieci do kosza"










Albania jest piękna, a jej mieszkańcy gościnni, dumni i honorowi. Tak, to prawda. Ale żyjąc z Albańczykami na co dzień przez wiele lat, trudno nie zauważyć pewnych cech w mentalności, które (nie ukrywam) nie bardzo mi się podobają. 

Nie lubię stereotypów. Ludzie są różni, a wyrabianie sobie opinii o danym narodzie na podstawie zasłyszanych opowieści czy krótkich wyjazdów turystycznych to droga donikąd. Rzecz jasna nie wszyscy są tacy sami. Często myślenie zależy po prostu od edukacji lub jej braku, może też być wynikiem zaściankowości lub wychowania w innej epoce.

Ten wpis, zamiast cukierkowym zdjęciom „raju na ziemi” czy peanom na temat urody Gór Szerokich, poświęcę kilku albańskim cechom i sprawom, które (w najlepszym razie) wywołują uśmiech, a czasem szczerze mnie oburzają.

CO LUDZIE POWIEDZĄ?!

Opinia innych, szczególnie w małych społecznościach, ma znaczenie. Pewnych rzeczy nie wypada robić publicznie, a przynajmniej trzeba udawać, że się ich nie robi. Inaczej można narazić się na przykre komentarze i okrzyki „O cfarë turp!” – „O jaki wstyd!”. Wstyd nie tylko dla tej osoby, ale dla całej rodziny! Dlatego Albańczycy to świetni aktorzy. Poza tym dobrze wiedzą, że reguła „Co ludzie powiedzą?!” obowiązuje tylko tam, gdzie można być rozpoznanym. Wystarczy pojechać do innego miasta i tam już wstydu nie ma. Zachowanie i moralność zmieniają się wraz z odległością od domu. 

HIPOKRYZJA

Ocenianie i komentowanie zachowania czy moralności innych, samemu robiąc to samo, ale… po kryjomu! Wszystko jest w porządku, jeśli pozory zostają zachowane. Najbardziej jaskrawy i najczęstszy przykład hipokryzji, to mąż, który wymaga od żony całkowitej wierności, a sam co drugi wieczór jeździ z kochanką po mieście. Byle nie główną ulicą! 

PATRIARCHAT

Rodziną rządzi mężczyzna, a ostatnie słowo zawsze należy do męża/ojca. Na potrzeby opinii publicznej tak mają wyglądać relacje w rodzinie, ale to tylko teoria. W praktyce to żona ma władzę, ale nieoficjalną (bo przecież – „Co ludzie powiedzą?!). 

WŚCIBSTWO

Pytania o pochodzenie, rodzinę czy pracę są zrozumiałe. Problem zaczyna się, kiedy zupełnie obca osoba zaczyna wypytywać o naprawdę prywatne sprawy w ciągu pierwszych dwóch minut rozmowy. Albańczycy lubią drążyć temat, dopóki nie zaspokoją swojej ciekawości. 

PLOTKARSTWO

Kto myśli, że plotkami zajmują się tylko znudzone, albańskie emerytki, jest w wielkim błędzie. Plotkują wszyscy o wszystkich, a największymi plotkarzami są kierowcy i taksówkarze. Mówi się, że w każdej plotce jest ziarnko prawdy, ale albańskie plotkowanie przypomina rozmowę ślepego z głuchym – jeden coś usłyszał, drugi coś zobaczył, a resztę sobie dopowiedzą. 

„CZARNA KREW” 

Coś, o czym nie mówi się głośno. Zanim napiszę konkretnie, przytoczę fragment mojej rozmowy ze znajomym:

Znajomy – X. ma duży problem ze znalezieniem dziewczyny…
Ja – Dlaczego? Przecież jest mądry, pracowity, przystojny…
- Ale wiesz… On ma „czarną krew”…
- Zdawało mi się, że każdy ma czerwoną…
- Nie żartuj sobie! Tak się mówi! My mamy białą.
- Ale ja na pewno mam czerwoną.
- Nie udawaj, że nie wiesz, o czym mówię! (Półgłosem) X. ma ciemne włosy i czarne oczy…
- Ty też takie masz.
- Ale ja nie jestem „czarny”! I właśnie dlatego ja mam żonę, a X. nie. Y. też jest „czarny”, ale ma „białą” żonę. Rodzice po ślubie w ogóle z nią nie rozmawiali. Na szczęście przeszło im, jak zobaczyli, jaki słodki wnuk im się urodził. 

Każdy Albańczyk zapytany wprost, powiedziałby, że nie ma problemu i że ma wielu przyjaciół wśród Romów itp., ale co innego pić z kimś kawę, a co innego mieć go w rodzinie.

LGBTQ+

Temat, który rzekomo w Albanii nie istnieje. „Może gdzieś tam w Tiranie, ale NIE U NAS”. Wydawałoby się, że w kraju, gdzie wszyscy się obejmują, poklepują, ściskają czy całują na powitanie, nie powinno być problemu z widokiem pary tej samej płci itp. Chłopak, który spaceruje pod rękę z kolegą, to normalna sprawa, ale oficjalne związki, inne niż „tradycyjne”, to co innego („Co ludzie powiedzą?!”). 

STOSUNEK DO ZWIERZĄT

Widok bezpańskich zwierząt  jest przykry, ale, wbrew pozorom, czasem gorzej mają zwierzęta przydomowe – psy na krótkim łańcuchu czy osły uczone posłuszeństwa kijem. W Albanii nie ma też zwyczaju trzymania zwierząt w domach i rzadko widzi się kogoś, kto wyprowadza na spacer swojego psa. 

ŚMIECI

W albańskim domu jest tak czysto, że „można jeść z podłogi”. No właśnie – w domu. Poza domem to już przestrzeń wspólna, czyli niczyja, a wyrzucenie na ulicę papierka czy puszki – żadna zbrodnia. „A, bo nie ma śmietnika!” – narzekają ci sami, którym nigdy nie udaje się trafić workiem śmieci do ogromnego kontenera, ale butelką do rowu przez okno samochodu rzucają jak Michael Jordan. Osobną kwestią jest organizacja przez gminę służb sprzątających, które zazwyczaj są słabo opłacane i, szczególnie w sezonie turystycznym, po prostu nie nadążają z opróżnianiem publicznych kontenerów. 

BRAK KULTURY

Pierwszym zwiastunem wiosny w Albanii są żółte kwiaty mimozy, a zwiastunem lata – odsłonięte męskie brzuchy… Niestety nie chodzi o wypoczynek na plaży, a o mężczyzn w mieście, którzy, gdy tylko robi się cieplej, zaczynają podnosić koszulki, sapiąc przy tym „O, sa vapë!” – „Och, jak gorąco!”. Grzebanie w pępku i poprawianie sobie tego i owego w okolicach rozporka w czasie rozmowy to też dla niektórych nie jest powód do wstydu. 


Trzeba uczciwie przyznać, że taką mentalność można spotkać nie tylko w Albanii. Na szczęście z każdym rokiem widzę poprawę, zarówno w kwestii świadomości ekologicznej, jak i stosunku do zwierząt czy tolerancji. Rośnie nowe pokolenie z powszechnym dostępem do edukacji, młodzi chcą zmian na lepsze. Jedyna rzecz, która od lat się nie zmienia, to te podniesione koszulki latem…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz