![]() | ||||||||
"Śmieci do kosza" |
Albania jest piękna, a jej
mieszkańcy gościnni, dumni i honorowi. Tak, to prawda. Ale żyjąc z Albańczykami
na co dzień przez wiele lat, trudno nie zauważyć pewnych cech w mentalności,
które (nie ukrywam) nie bardzo mi się podobają.
Nie lubię stereotypów.
Ludzie są różni, a wyrabianie sobie opinii o danym narodzie na podstawie
zasłyszanych opowieści czy krótkich wyjazdów turystycznych to droga donikąd. Rzecz
jasna nie wszyscy są tacy sami. Często myślenie zależy po prostu od edukacji
lub jej braku, może też być wynikiem zaściankowości lub wychowania w innej
epoce.
Ten wpis, zamiast
cukierkowym zdjęciom „raju na ziemi” czy peanom na temat urody Gór Szerokich,
poświęcę kilku albańskim cechom i sprawom, które (w najlepszym razie) wywołują
uśmiech, a czasem szczerze mnie oburzają.
CO LUDZIE POWIEDZĄ?!
Opinia innych, szczególnie w
małych społecznościach, ma znaczenie. Pewnych rzeczy nie wypada robić
publicznie, a przynajmniej trzeba udawać, że się ich nie robi. Inaczej można
narazić się na przykre komentarze i okrzyki „O cfarë turp!” – „O
jaki wstyd!”. Wstyd nie tylko dla tej osoby, ale dla całej rodziny! Dlatego Albańczycy
to świetni aktorzy. Poza tym dobrze wiedzą, że reguła „Co ludzie powiedzą?!”
obowiązuje tylko tam, gdzie można być rozpoznanym. Wystarczy pojechać do innego
miasta i tam już wstydu nie ma. Zachowanie i moralność zmieniają się wraz z
odległością od domu.
HIPOKRYZJA
Ocenianie i komentowanie
zachowania czy moralności innych, samemu robiąc to samo, ale… po kryjomu!
Wszystko jest w porządku, jeśli pozory zostają zachowane. Najbardziej jaskrawy
i najczęstszy przykład hipokryzji, to mąż, który wymaga od żony całkowitej
wierności, a sam co drugi wieczór jeździ z kochanką po mieście. Byle nie główną
ulicą!
PATRIARCHAT
Rodziną rządzi mężczyzna, a ostatnie
słowo zawsze należy do męża/ojca. Na potrzeby opinii publicznej tak mają
wyglądać relacje w rodzinie, ale to tylko teoria. W praktyce to żona ma władzę,
ale nieoficjalną (bo przecież – „Co ludzie powiedzą?!).
WŚCIBSTWO
Pytania o pochodzenie, rodzinę
czy pracę są zrozumiałe. Problem zaczyna się, kiedy zupełnie obca osoba zaczyna
wypytywać o naprawdę prywatne sprawy w ciągu pierwszych dwóch minut rozmowy. Albańczycy
lubią drążyć temat, dopóki nie zaspokoją swojej ciekawości.
PLOTKARSTWO
Kto myśli, że plotkami
zajmują się tylko znudzone, albańskie emerytki, jest w wielkim błędzie.
Plotkują wszyscy o wszystkich, a największymi plotkarzami są kierowcy i
taksówkarze. Mówi się, że w każdej plotce jest ziarnko prawdy, ale albańskie
plotkowanie przypomina rozmowę ślepego z głuchym – jeden coś usłyszał, drugi
coś zobaczył, a resztę sobie dopowiedzą.
„CZARNA KREW”
Coś, o czym nie mówi się
głośno. Zanim napiszę konkretnie, przytoczę fragment mojej rozmowy ze znajomym:
Znajomy –
X. ma duży problem ze znalezieniem dziewczyny…
Ja –
Dlaczego? Przecież jest mądry, pracowity, przystojny…
- Ale wiesz… On ma „czarną
krew”…
- Zdawało mi się, że każdy
ma czerwoną…
- Nie żartuj sobie! Tak się
mówi! My mamy białą.
- Ale ja na pewno mam
czerwoną.
- Nie udawaj, że nie wiesz,
o czym mówię! (Półgłosem) X. ma ciemne włosy i czarne oczy…
- Ty też takie masz.
- Ale ja nie jestem
„czarny”! I właśnie dlatego ja mam żonę, a X. nie. Y. też jest „czarny”, ale ma
„białą” żonę. Rodzice po ślubie w ogóle z nią nie rozmawiali. Na szczęście
przeszło im, jak zobaczyli, jaki słodki wnuk im się urodził.
Każdy Albańczyk zapytany
wprost, powiedziałby, że nie ma problemu i że ma wielu przyjaciół wśród Romów
itp., ale co innego pić z kimś kawę, a co innego mieć go w rodzinie.
LGBTQ+
Temat, który rzekomo w
Albanii nie istnieje. „Może gdzieś tam w Tiranie, ale NIE U NAS”. Wydawałoby
się, że w kraju, gdzie wszyscy się obejmują, poklepują, ściskają czy całują na
powitanie, nie powinno być problemu z widokiem pary tej samej płci itp.
Chłopak, który spaceruje pod rękę z kolegą, to normalna sprawa, ale oficjalne związki,
inne niż „tradycyjne”, to co innego („Co ludzie powiedzą?!”).
STOSUNEK DO ZWIERZĄT
Widok bezpańskich zwierząt jest przykry, ale, wbrew pozorom, czasem gorzej
mają zwierzęta przydomowe – psy na krótkim łańcuchu czy osły uczone
posłuszeństwa kijem. W Albanii nie ma też zwyczaju trzymania zwierząt w domach
i rzadko widzi się kogoś, kto wyprowadza na spacer swojego psa.
ŚMIECI
W albańskim domu jest tak
czysto, że „można jeść z podłogi”. No właśnie – w domu. Poza domem to już przestrzeń
wspólna, czyli niczyja, a wyrzucenie na ulicę papierka czy puszki – żadna
zbrodnia. „A, bo nie ma śmietnika!” – narzekają ci sami, którym nigdy nie udaje
się trafić workiem śmieci do ogromnego kontenera, ale butelką do rowu przez
okno samochodu rzucają jak Michael Jordan. Osobną kwestią jest organizacja
przez gminę służb sprzątających, które zazwyczaj są słabo opłacane i,
szczególnie w sezonie turystycznym, po prostu nie nadążają z opróżnianiem
publicznych kontenerów.
BRAK KULTURY
Pierwszym zwiastunem wiosny
w Albanii są żółte kwiaty mimozy, a zwiastunem lata – odsłonięte męskie
brzuchy… Niestety nie chodzi o wypoczynek na plaży, a o mężczyzn w mieście,
którzy, gdy tylko robi się cieplej, zaczynają podnosić koszulki, sapiąc przy
tym „O,
sa vapë!” – „Och, jak gorąco!”. Grzebanie
w pępku i poprawianie sobie tego i owego w okolicach rozporka w czasie rozmowy
to też dla niektórych nie jest powód do wstydu.
Trzeba uczciwie przyznać, że
taką mentalność można spotkać nie tylko w Albanii. Na szczęście z każdym rokiem
widzę poprawę, zarówno w kwestii świadomości ekologicznej, jak i stosunku do
zwierząt czy tolerancji. Rośnie nowe pokolenie z powszechnym dostępem do
edukacji, młodzi chcą zmian na lepsze. Jedyna rzecz, która od lat się nie
zmienia, to te podniesione koszulki latem…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz